Zakochany mózg

Warto wiedzieć, że kiedy amor strzela z łuku, a w naszym życiu pojawia się miłość, to w pierwszej jej fazie, nazywanej zakochaniem, jesteśmy skłonni podejmować irracjonalne decyzje.

Stąd też zapewne troska rodziców o zakochane po uszy dzieci, jak również troska dzieci o zakochanych po uszy swoich dojrzałych rodziców, którzy z dezaprobatą odnoszą się do ich związków.

Dorosłe dzieci, mające za sobą miłosne uniesienia, dobrze wiedzą, że w takich momentach rozum przegrywa z sercem, o czym w urzekający sposób przekonuje nas Janusz Leon Wiśniewski w książce „Samotność w sieci” przytaczając jakże wymowny dialog pomiędzy sercem a rozumem. Niestety to prawda.

Z badań neuropsychologicznych wynika, że pod wpływem zakochania wydziela się w naszym mózgu hormon, który może działać niczym narkotyk.

Tzw. zakochany mózg funkcjonuje w specyficzny dla tego stanu sposób, a jego najbardziej aktywnym obszarem jest układ limbiczny.

W odpowiedzi na stan zakochania, nagle i w dużym stężeniu, pojawia się w organizmie człowieka fenyloetyloamina.

Substancja ta, wytwarzana endogennie, pobudza receptory opioidowe i działa na organizm pobudzająco. Dlatego wielu badaczy przyrównuje stan zakochania do stanu narkotycznego.

Pojawienie się fenyloetyloaminy powoduje napływ dopaminy, która z kolei uruchamia drogę nagrody w układzie limbicznym, co jednocześnie poprawia samopoczucie człowieka.

Dopamina jest  nazywana hormonem szczęścia, a jej rola w funkcjonowaniu człowieka jest bardzo szczególna. Dopamina odpowiada za energię, samopoczucie i motywuje do działania. Dlatego też osoby zakochane, i to bez względu na wiek, częściej się uśmiechają, emanują radością, tryskają energią, posiadają niebywałą chęć do życia.

Monika Mularska-Kucharek